Gwarancja jest za to, że się w ogóle ktoś odezwie.
Nie za to, że paragon wyskoczy z kasy po zabiegu.
Czyli co?
Lipa.
Tani chwyt, na który (niestety) nabiera się wiele osób.
Można to zrobić inaczej?
Tak.
Bez ściemniania i nierealnych obiecywanek.
Bez umów na kilka miesięcy.
Bez opłat z kosmosu, które są poza zasięgiem wielu linergistek.
Z gwarancją wyłączności na swoje miasto.
Zastanów się też…
Niby dlaczego panie, które, być może, dopiero zaczynają, mają płacić stawki, jakby prowadziły już wielkie salony?
Przecież każdy powinien mieć szansę się wybić i zaistnieć, nie uważasz?